poniedziałek, 7 grudnia 2015

Nakarmiona...

Czym karmi się uległość?? 

Tym specyficznym spojrzeniem rzuconym w niespodziewanym momencie a mającym przypomnieć gdzie jest jej miejsce...

Tym szczególnym głosem napominającym do poprawy zachowania...

Paskiem wyciąganym wieczorem ze spodni...

A czasem nawet uderzeniem skórzanych rękawiczek o dłonie... uległość na pewno zwróci na nie uwagę. 

Lubi też tą drewnianą packę do naleśników a jeszcze bardziej tą większą i mocniejszą, w łazience...

A dziś...niespodziewanie poruszona...czyszcząc buty Pana... 






4 komentarze:

  1. Dobrze, że ta uległość jest. Powoli przechadza się, czuwa.I dobrze, że jest ktoś kto na nią patrzy cały czas, raz z bliska a raz z daleka się jej przygląda.


    Brylantowak

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jest w codzienności ta uległość, przechadza się niespiesznie, czuwa. I dobrze, że jest ktoś kto na nią patrzy, raz z bliska a raz z daleka.

    Brylantowak

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez odbiorcy nie byłaby tym samym ;-) Odbiorca jest najważniejszy, dodaje jej skrzydeł! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie opisane. Tylko tyle powiem.

    OdpowiedzUsuń