poniedziałek, 7 grudnia 2015

Nakarmiona...

Czym karmi się uległość?? 

Tym specyficznym spojrzeniem rzuconym w niespodziewanym momencie a mającym przypomnieć gdzie jest jej miejsce...

Tym szczególnym głosem napominającym do poprawy zachowania...

Paskiem wyciąganym wieczorem ze spodni...

A czasem nawet uderzeniem skórzanych rękawiczek o dłonie... uległość na pewno zwróci na nie uwagę. 

Lubi też tą drewnianą packę do naleśników a jeszcze bardziej tą większą i mocniejszą, w łazience...

A dziś...niespodziewanie poruszona...czyszcząc buty Pana... 






czwartek, 15 października 2015

Rozkosz nie uznaje żadnych kajdan; jest największa, gdy zrywa je wszystkie... ~Donatien Alphonse François de Sade

Zerwanie kajdan, wyswobodzenie i wyzwolenie swojego umysłu...Odkrycie tego co sprawia radość, swojego miejsca na ziemi, tego, gdzie kwitnie dusza i rozkwita szczęście. Brak ograniczeń. Po prostu rozkosz... Przyjemność z ofiarowania, przyjemność z czerpania...

Ale czy to co ofiaruję zostanie przyjęte? Czy się podoba? Czy to nie za dużo? Czy tego właśnie chcesz? Czy zrobisz z tego odpowiedni użytek?
Wyryte na dnie wątpliwości wciąż jeszcze trzymają się mocno...
A emocje i uczucia jak na huśtawce lądują raz w górze, raz w dole...
Tylko Ty możesz ją zatrzymać...i powstrzymać przed huśtaniem się na nowo...

Grzeczna suczka czeka na kolanach. Na Pana.
Leży u jego stóp. Całuje. Łasi się. Kusi.
Stara się dla Pana i czerpie z tego rozkosz.
Pragnie być lepsza. Piękniejsza. Podążać drogą wskazaną przez Pana. A gdy się potknie, chwycić podaną dłoń, podeprzeć się. I przyjąć karę. I przyjąć pochwałę.

I razem z nim się śmieje...planuje...szaleje...podróżuje...ogląda...odkrywa...wzbija na szczyty i spada na ziemię...
I czasami lubi się poczuć jak mała dziewczynka...

A kiedy potrzeba wspiera, podaje dłoń, dodaje siły...

A potem w rękach Pana opada tam gdzie rozkosz miesza się z bólem, poniżenie z ekstazą, kara z nagrodą... I znów podnosi się z kolan i z nową siłą i radością wzbija się w górę...

Jego własność
...







czwartek, 10 września 2015

Zabawa...

Trochę z nudów, trochę dla zabawy a chyba najbardziej z ciekawości postanowiłam zrobić test! Tematyka jak najbardziej zachowana czyli KWESTIONARIUSZ ULEGŁOŚCI ;-) Skusił mnie oczywiście nie po raz pierwszy... ;-)) Miałam już z nim wcześniej jakieś epizody, ale poprzednich wyników oczywiście nie pamiętam, no i te oddają na pewno mój aktualny pogląd i stan rzeczy ;-)
Więc jak to jest ze mną w procentach....?

Uległość / Masochizm zmysłowy: 60%
(Średni)
Polega na czerpaniu przyjemności z wrażeń fizycznych jak ból czy unieruchomienie ciała. Dotyczy osób, doświadczających rozkoszy z racji różnego rodzaju bolesnych lub trudnych fizycznie oddziaływań, doznań.

Uległość / Masochizm emocjonalny: 85%
(Wysoki)
To, najoględniej rzecz ujmując, czerpanie przyjemności z doświadczania odczuć towarzyszących byciu podporządkowanym, zawstydzonym, poniżonym, pozbawionym wyboru i swobody. Przyjemność w tym wypadku podporządkowana jest głównie odczuciom, a nie bezpośrednim zmysłowym oddziaływaniom.

Uległość / Masochizm osobowościowy: 65%
(Średni)
To czerpanie przyjemności z poczucia zniewolenia, bycia posiadanym, a czasem wręcz daleko idącej kontroli, podążania za partnerem, którego postrzega się w kategoriach lidera ale i swoistego nadzorcy, sprawującego władzę nad zachowaniem i położeniem osoby uległej.

Poziom procentowy ryzyka, że uległość wymknie się spod Twojej kontroli i będziesz działać na własną niekorzyść: 25%
(Niski) - uff ;-)

Myślę, że wyniki absolutnie potwierdziły rzeczywistość :-)
 

czwartek, 27 sierpnia 2015

A potem świat znowu zaczął istnieć, ale istniał zupełnie inaczej... ~Andrzej Sapkowski

Szybko i łatwo zapadam się w fantazje i odrywam od rzeczywistości... Czasami kropla Klimatu powoduje, że pragnę całej rzeki. W takich chwilach, zamiast sycić, zaostrza pragnienia i tęsknoty. W marzeniach czekam na Pana na kolanach, zawsze chętna, posłuszna i gotowa spełnić każdy rozkaz i życzenie. W marzeniach On zawsze jest chętny wziąć to, co do niego należy, zawsze dominujący i narzucający mi swoją wolę. Bez pytania i bez względu na protesty. A ja na zmianę karana i nagradzana... Rzeczywistość jednak czasem odbiega od fantazji...

Są też chwile kiedy złości mnie każdy najmniejszy szczegół i nic nie pasuje do stworzonego w głowie wyobrażenia. Również ja sama, jak chwilę później się o tym przekonuję. Rzeczywistość jednak czasem odbiega od wyobrażeń...

Są i takie, kiedy znowu wracają wątpliwości... Czy to jest właściwe? Przecież nie powinnam pragnąć w ten sposób...Przecież miłość to tylko partnerstwo, serduszka i misie-patysie. Rzeczywistość i na to ma swoją odpowiedź...

A potem znowu coś szepce, że mało Klimatu, że pragnę więcej, częściej, mocniej, że...

Ale dzisiaj po prostu nie będę o tym myśleć. Nie będę się zastanawiać. Nie będę analizować, że nie ten ton głosu i spojrzenie jest takie za mało...

Po prostu, będę korzystać z tego co mam, czego pragnę, cieszyć się każdą chwilą i dążyć do doskonalenia. Poszukiwać, pozytywnie inspirować się, zachwycać i odnajdywać sens, zamiast pytać siebie czego nie chcę i wymyślać co jest nie tak.

A dziś postaram się zupełnie wyłaczyć analizowanie i za radą Scarlet O'Hara pomyśleć o tym jutro ;-)


sobota, 8 sierpnia 2015

czwartek, 6 sierpnia 2015

Ciepło...cieplej...gorąco...

Pomyślałam, że mogłabym czekać na Ciebie w wannie pełnej kostek lodu...

Być może myśli szepczące "więcej, mocniej, częściej, bardziej" pokryłyby się szronem a potem zmieniły w zmrożone bryłki, które trudno byłoby odróżnić od lodowych kostek wrzuconych do wanny?

A jednak wciąż za ciepło...

I znowu mnie kusi, żeby na czworakach, jak kotka łasić się do Twoich stóp. I wejść pod stół kiedy czytasz.

Tylko nie pozwól mi się podnieść z kolan, zanim się ochłodzi...

Gorąco...

Helmut Newton

wtorek, 4 sierpnia 2015

Ja odnalazłam Cię dawno...

A może to było przed chwilą...? Wtedy, kiedy to Ty mnie znalazłeś...? I ciągle na nowo się odnajdujemy...



Helmut Newton

sobota, 1 sierpnia 2015

...

..."nie ma już ona bardziej naglącej potrzeby, niż znalezienie kogoś, komu mogłaby, możliwie jak najszybciej, oddać ów dar wolności, z którym się nieszczęsna istota - urodziła."

~Dostojewski


Ellen von Unverth

środa, 15 lipca 2015

Wydawało mi się, że dziś wieczorem umrę z rozkoszy; to rozkosz mnie zabija, nie strach... ~ Georges Bataille

"Otóż nie ma silniejszego odczucia niż cierpienie fizyczne. Jego doznania są głębokie, nie budzą najmniejszych wątpliwości, w przeciwieństwie do wrażenia przyjemności, które kobiety nieustannie udają, prawie nigdy go nie przeżywając. Ani miłość własna, ani młodość, ani siła, ani zdrowie, nie są w stanie wywołać u kobiety tego wątpliwego i mało satysfakcjonującego wrażenia przyjemności. Natomiast uczucie bólu nie wymaga szczególnych starań. (...) Gdy idzie o cel, to istotę jego rozumiemy najlepiej uświadamiając sobie, że najbardziej podnieca i podrażnia nasze zmysły właśnie to, co wywołuje w służącym nam przedmiocie możliwie najsilniejsze wrażenia jakiegokolwiek rodzaju. A zatem ten, kto wywoła u kobiety najbardziej wstrząsające wrażenie i zbulwersuje jej istotę, bezsprzecznie zapewni sobie największą dozę rozkoszy. Albowiem wzburzenie, jakiego doznajemy obserwując przeżycia kobiety, będzie niewątpliwie żywsze jeżeli jej odczucia będą okrutne, niż gdyby były łagodne lub miłe. W ten sposób egoistyczny rozpustnik przekonany, że jego przyjemności będą tym większe, im więcej obejmą doznań, zada poddanemu sobie obiektowi (kiedy już stanie się jego panem) możliwie najdotkliwszy ból wiedząc, że osiągnięta rozkosz będzie tak duża, jak silnymi będą wrażenia, które zdoła wywołać w służącym obiekcie."

~ François de Sade

Helmut Newton

poniedziałek, 6 lipca 2015

(...) noc to pora, kiedy mroczne myśli szarpią duszą jak sznurki marionetką... ~ Sarah Blakley Cartwright

Niżej! Mocniej! Głębiej! Szybciej! Wolniej!

Odwróć się! Nie tak, tyłem! W prawo! Bokiem!


W ciemności podążam za głosem... Za ruchem... Nakierowana dłońmi... Nakreślona słowami...
Językiem i śliną...


Głębiej! Szybciej!


Łapię w pościeli nienasycenie dotyku... Przesuwam po urywku nagle odkrytym między nogami...


Otwórz usta! Szerzej!


Oddech... używana... oddech... laleczka... oddech... do zabawy...
tak nie chcę... chcę!!!


Ręce do tyłu! Teraz!


Ciepło wnikające czerwonym rozbłyskiem...
Usta pełne nienasyconych sekund...

Zapalona i zgaszona jak świeca...

Na Twoje życzenie...


wtorek, 16 czerwca 2015

Głodna słów...

Właściciel.
Pan.

Pragnienie należenia. Bycia Twoją. Posiadaną.
Za czym najbardziej tęskni moja dusza? Czego pragnę...? Jakie emocje kryją się za tymi słowami?

Właściciel. 
Bo tego chce. Bo może.
Puppet Master...
Kontrola, dyscyplina, polecenia.
Opieka...

Ból i ekstaza.
Kara i nagroda.
Zniewolona i wolna.

Tęsknota...potrzeba...głód...

czwartek, 28 maja 2015

Jedno wiem niezbicie: jestem opętany przez wiecznie nienasycone demony dotyku ~ Jerzy Pilch

Miałam Ci to opowiedzieć...

Ze snu wyrwały mnie dziwne dźwięki dochodzące z pokoju obok. Szuranie, przesuwanie, skrzypienie.
Śpię dalej.

Coś spadło. Huknęło. Przesunęło. 
Uchylam powieki próbując dojrzeć sprawcę w ciemności. Nasłuchuję. Spię.

Dłoń przez chwilę głaszcze mnie po włosach a zaraz potem przyciąga moje ręce mocno do tyłu. Sznur sunie z wężową śliskością po mojej skórze. Syczy. Oplata nadgarstki kilkakrotnie, przesuwa się leniwie po brzuchu. Kolejny wąż oplata moje kostki u nóg sunąc gładko dookoła i przeciągając się sam przez siebie. Dłonie natarczywie unoszą moją koszulkę aż po samą szyję, przez chwilę opierają się na niej a następnie szorstko suną w dół, badając każdy centymetr mojego ciała. Bawią sie coraz gwałtowniej, mocno ściskają sutki a syczące sznurki przypominają o swoich splotach niemożnością poruszenia się, odepchnięcia. Dłonie coraz mocniej uciskają, wyrywając jęk podniecenia z moich ust...
-Otwórz usta suczko - słyszę szept wycelowany prosto w moje ucho i w najbardziej erogenne rejony mojego mózgu... Na języku ląduje coś twardego, zimnego i okrągłego... knebel? Jedna dłoń powraca do sutków, przez chwilę bawi się nimi jeszcze mocniej, powodując próby wypowiedzenia kilku błagalnych słów, druga sunie prosto między nogi...
-Jaka mokra... -szept świdruje moje ucho... A dłonie wracają do swojej dręczącej zabawy. Znowu ściskają mocno sutek i chwilę później coś się do nich przypina. Klamerka? I zaraz potem drugi sutek zostaje w ten sam sposób boleśnie przyozdobiony. Jęczę cicho i czuję, że zaraz eksploduję... Nagły grad kąsających uderzeń w pośladki odrywa mnie od górnych rejonów mojego ciała. Skórzany pasek dociera do każdego rąbka skóry wyrywając z ust jęk bólu zmieszanego z rozkoszą. A dłoń sunie pewnie między nogi i kiedy dociera do punktu rozkoszy wiję się w upojeniu nie panując już nad sobą... Odzyskuję możliwość mówienia ale szybko knebel zostaje zastąpiony przez członek wypełniający całe moje usta...
- Postaraj się jak najlepiej - szept wypełnia moje ucho, a dłonie równocześnie bawią się potrącając lekko klamerki na moich sutkach. Liżę jak najstaranniej, delikatnie ssam a dłonie niecierpliwie przyciskają mnie do siebie nadając rytm palcami wplecionymi w moje włosy. Szybko, mocno, regularnie. Krztuszę się a dłonie nie zwalniają uścisku, staram się sprawić jak największą przyjemność, ssając i liżąc jak najlepiej potrafię...
- Moja własność - szept wytryska prosto w moje gardło wypełniając mnie ekstazą. Palce szybko odpinają klamerki, jedna za drugą z nową falą bolesnego, wilgotnego uniesienia. Syczące węże odplątują swoje śliskie ciała, spełzają z nadgarstków i kostek i znikają gdzieś pod łóżkiem uwalniając moje ciało paradoksalnie bardziej wolne wcześniej a teraz nie wiedzące nagle co zrobić z uwolnionym ruchem. Przymykam oczy czując dłonie głaszczące mnie po głowie, przyspieszony oddech spowalnia...Śnię...

Budzę się w ciemności i przytulam się mocno do Twoich pleców. Rano opowiem Ci mój sen, jeżeli nie zapomnę... Zasypając ponownie, słyszę cichy syk pod łóżkiem... Dotykam pośladków...


czwartek, 14 maja 2015

Dla Ciebie jestem sobą i choć to tak mało jest, nie potrafię być przed Tobą nikim więcej... ~ Jeremi Przybora

Pociągnąłeś moje ręce do tyłu związując je mocno razem...
Oddanie kontroli. Podporządkowanie.
Poprawiłeś zaciskając mocniej. Sprawdziłeś.
Zatracenie. Zaufanie.
Mocno czerwone linie na pośladkach. Na udach. Na piersiach.
I przyspieszony oddech.
Jęk.
Smak skórzanego paska zakrywającego usta.
Knebel.
I te słowa w odpowiedzi na moje myśli.

A na co dzień te drobne elementy, gesty, czyny, słowa i spojrzenia, które sprawiają, że czuję. WIEM.

Nie ma prawdziwej rozkoszy ciała bez jednoczesnego upojenia duszy... ~ Władysław Terlecki

Co to za zadanie - zapytała.
Idź do łazienki - napisałem. Wejdź do kabiny. Zdejmij swoje czerwone majtki. Wsadź je do torebki. I jak gdyby nigdy nic wróć na miejsce pracy. Załóż nogę na nogę. Posiedź tak pół godziny. A wieczorem opowiesz mi o wrażeniach.
Nie.
Ja ciebie nie pytam o zdanie. Do łazienki! - rozkazałem.
Nie!
Ale już! I kiedy zdjemiesz i wsadzisz majtki do torebki, chcę dostać ich zdjęcie. Żeby mieć pewność, że nie kłamiesz.
Byłem ciekaw co w niej zwycięży.
Już.
Grzeczna niegrzeczna dziewczynka - pochwaliłem.
Jesteś sadystą - odpowiedziała.

~Piotr C.


środa, 29 kwietnia 2015

(ty jesteś moim losem) nie pragnę piękniejszych światów (ty jesteś mój świat prawdziwy)... ~Edward Estlin Cummings

Jeśli tylko powiesz, że tego chcesz, będę czekać na Ciebie wilgotna i gotowa. Wypięta i oczekująca aż przyjdziesz i weźmiesz mnie jak swoją własność. Bez pytania, bez sprawdzania czy jestem wystarczająco mokra. Po prostu użyjesz mnie dla przyjemności, żeby zaspokoić swoje żądze, swoje pragnienia, równocześnie dając mi rozkosz bycia Twoją. Należącą do Ciebie. Do Pana. 


W efekcie poczujesz wyraźnie moją wilgoć spływającą strużką po udzie... Dreszcze przechodzące przez moje ciało. A być może w moich oczach dostrzeżesz coś więcej... Wszystkie te emocje, które zostały uwolnione.
Spełnienie.

...

A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki.../Friedrich Nietzsche


http://sexyblackandwhites.tumblr.com/

czwartek, 2 kwietnia 2015

Chciałem ją wypełnić tak, jak mężczyzna wypełnia kobietę. Ale po stokroć bardziej, chciałem stać się grzechem wypełniającym jej głowę... ~Jerzy Pilch

-To TE drzwi... -wyszeptałam przejęta. I natychmiast zerknęłam na Ciebie, jakby próbując odczytać Twoje myśli.
-O czym myślisz? -spytałeś prawie równocześnie, jakby czytając w moich...
-Zajrzyj przez dziurkę od klucza... -wyszeptałam już trochę pewniej, rozpuszczając włosy...
__________
Coś na kształt migawek filmowych. Przytłumione światło. Para stojąca na środku pokoju. Jego władcze spojrzenie.
BŁYSK!
Słychać wyraźnie jej przyspieszony oddech. Klęka z pomocą Jego dłoni we włosach.
Spojrzenia. Szepty.
BŁYSK!
Dłonie związane z tyłu. Mocno wypięte pośladki. Głośny jęk.
BŁYSK!
__________
Niespodziewanie odrywasz oko od dziurki równocześnie chwytając mnie za rękę. Wstrzymuję oddech zaskoczona i zanim zdążę pomyśleć, gwałtownie naciskasz klamkę prawie wpychając mnie do środka...


wtorek, 10 marca 2015

Aż w końcu okazuje się, że szukanie jest ważniejsze niż odnalezienie... ~ Orhan Pamuk

Obudziłam się ukryta w ciepłych dłoniach... Poszukując Ciebie, końcami palców dotykałam skóry, przesuwałam wzdłuż tych lini, które jeszcze przed chwilą sama przekraczałam, na których balansowałam jak cyrkowiec na linie, na zmianę znajdując i gubiąc punkt równowagi w rytm amplitudy rozedrganego oddechu... Lini, które teraz widniały na mnie, składających się na Twój podpis. Twój podpis pod Twoim dziełem. Na nadgarstkach i ramionach, na pośladkach i na szyi...
Podpisana. Twoja.



http://bendingsubmission.tumblr.com/page/2

środa, 25 lutego 2015

Ukryte...

Na początku trzymałam je głęboko schowane. Ukryte. Wrzucone w kąt przepastnej szafy a dla bezpieczeństwa zamknięte w tekturowym pudełku i przykryte grubym kocem. Dlaczego kocem? A gdyby któryś postanowił jednak głośniej dać znać o swoim istnieniu? Koc dobrze wyciszał tym podobne wybryki. Sprawiedliwie muszę przyznać: początkowo rzadkie.

Nieustannie były głodne. Otwierały szeroko swoje słodkie dzióbki i patrzyły tymi wielkimi, mokrymi oczami. Jak więc miałam ich nie karmić? Przynosiłam wobec tego coraz to nowe smakołyki. Początkowo rzadko, później coraz częściej. I po prostu obserwowałam jak chrupały, zakąszały, podgryzały i pochłaniały z niekłamaną przyjemnością. Szczególnie polubiły fantazje. Tak, fantazje pożerały w sposób niepohamowany. Czy powinnam była domyślić się, że karmione - urosną? A nawet napęcznieją, rozrosną się, zintensyfikują i zwielokrotnią? Być może tak, ale czy ta wiedza coś by zmieniła?

Więc najpierw było pudełko. I po prostu któregoś dnia stało się za ciasne. Wyrzuciłam więc pudełko i ukryłam je pod kocem. Tym samym, który wcześniej leżąc na pudełku dobrze tłumił wszystkie dźwięki. A może raczej okryłam, żeby nie marzły? Żeby było im wygodniej, bardziej miękko i przytulnie w tej wielkiej, twardej szafie?

Były okresy kiedy ich szaleńczy apetyt malał, obkurczały się, zmniejszały, czasem nawet na dłużej zapominałam o ich istnieniu. Siedziały cicho, być może tylko po to, żeby chwilę później dać znać o sobie ze spotęgowaną intensywnością. Żyliśmy więc tak obok siebie, ja i one, one i ja. I kiedy już przywykłam do myśli, że tak będzie zawsze, szafa pękła a one podstępnie wydarły się na zewnątrz. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że tak urosły? Były teraz takie potężne i piękne. Stałam więc oniemiała, podziwiając ich nieobliczalną urodę. Były przecież poniekąd także moim dziełem. A one stały tak na przeciw mnie, docierając swoimi płonącymi ślepiami do najgłębszych zakamarków mojego wnętrza. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz mnie pożrą, pochłoną i unicestwią. Ale gdzieś w głowie cichy głosik szeptał, że potrafię je ujarzmić, okiełznać, zarzucić im na grzbiety siodła i pogalopować w kierunku tylko nam znanym, do miejsca o którym wiedzieliśmy od zawsze, ja i one. Więc trwamy tak, jakby zatrzymani w czasie lecz coraz bliżej siebie, czuję już ich gorący oddech na policzku. Wystarczy tylko wyciągnąć dłoń i chwycić palcami za bujną grzywę, stopami mocno odbić się od ziemi i wskoczyć na wielki grzbiet mocno obejmując go udami, ramionami ciasno chwytając za szyję. Krok w ich stronę...

Już sama nie wiem kto jest czyim dziełem, one - moim, czy może ja - ich?
Lecimy!





wtorek, 17 lutego 2015

She's mad but she's magic. There's no lie in her fire ~ Charles Bukowski

-Ale nie jestem porcelanową lalką. Nie stłukę się. Widziałeś? Jeszcze przed chwilą skakałam z przepaści. Leciałam. Szybowałam nad górami. 
-Tak. Ale jednak czasem tak Cię traktuję. Jak porcelanową lalkę.
-Zupełnie niepotrzebnie.



piątek, 13 lutego 2015

Wszystko przede mną...

To dziś jest TEN DZIEŃ. Pierwsze litery zbijające się w wyrazy, grupujące się w zdania. Słowa, słowa, słowa... Być może na TEN DZIEŃ przygotowywałam się całe życie. A być może jest tylko chwilowym kaprysem, który wkrótce pryśnie jak bańka mydlana. Ale wolę myśleć, że cały czas nosiłam to w sobie, do tej pory niesprecyzowane, ukryte, nie wiedząc jeszcze, że z każdym dniem, z każą chwilą i każdą emocją czy jej brakiem, przygotowywałam się na nadejście TEJ CHWILI. Tak. To z pewnością było z góry przewidziane. 

Zawsze czułam, że pragnę więcej. Że jestem zdolna osiągnąć wszystko, wspiąć się na najwyższe szczyty, rozsiąść się na nich i z ciekawością spoglądać w dół. Że jestem stworzona do czegoś innego. Jakaś cząstka mnie cały czas trwała w gotowości, niecierpliwa żeby wyrwać się do przodu. Stanąć na najwyższej z gór i przy pierwszych promieniach palącego prosto w oczy słońca, rozprostować jak najmocniej skrzydła. A może to właśnie ta idealna chwila, może jestem gotowa, może nawet posiadam odpowiednie miejsce na skrzydła, które od zawsze tam było? Może to właśnie teraz? Tak, już je czuję. A nawet mogę nimi poruszać. Kątem oka zerkam, nieskromnie podziwiając ich monumentalność w rozmiarze i głębię kolorów. A stopy coraz bardziej tracą kontakt z podłożem. Oczywiście wcale się temu nie dziwię i przyjmuję to zupełnie naturalnie. Skrzydła? Ale oczywiście. Przecież zawsze tam były. Jedno lekkie spojrzenie w dół, delikatny krok... i już spadam tnąc powietrze z niesamowitą siłą, żeby już za chwilę wspiąć się w górę i poszybować ponad tymi wszystkimi szczytami. Mijam Kozi Wierch, Świnicę, Gerlach i Rysy, szybuję w stronę Kopy Kondrackiej i Giewontu. A może to zupełnie inne miejsca? Gdzie góry są wyższe od najwyższych a przepaści głębsze od najgłębszych? Ale co najistotniejsze, mogę dolecieć wszędzie, mogę wyśnić sobie wszystko, w czasie jednego mrugnięcia powieką jestem w stanie oblecieć cały świat równocześnie pozostając w miejscu. I wcale mnie to nie dziwi. Zawsze to wiedziałam. Nosiłam to w sobie. Więc trwam tak delektując się jeszcze przez chwilę tym wzniosłym uczuciem, początkiem wszystkiego, narodzinami, odkryciem, sensem i odpowiedzią. Wolna. 
Niewątpliwie wszystko przede mną. A więc unoszę kieliszek wznosząc toast... dzień dobry



Charles Pierre Baudelaire - Podróż


"Tak popłyniemy teraz na ocean Mroków -
I z radością młodzieńca w pierwszych dniach podróży
Usłyszym czarodziejskie głosy śród obłoków,
śpiewające: "O, pójdźcie wy do nas, wy którzy
Jesteście lotosowych owoców spragnieni!
Bo tu ich wiekuiste żniwo trwa przecudnie;
Tutaj czeka was kąpiel tęczowych promieni,
Bo tu lśni na lazurach wiecznie popołudnie."

[...]


O śmierci, kapitanie, czas! Zakończ nasz lament -
Ten świat nas nudzi. Chcemy pić Nieskończoność!
Jeśli niebo i ziemia - czarne jak atrament,
Nasze serca - ty znasz je - pełne są światłości.
Pokrzep swą trucizną naszą duszę biedną -
My chcemy - tak nam płonie mózg od ognia twego,
Iść w otchłań - Piekła? Nieba? To nam wszystko jedno,
Byle tam, w Niewiadomej, znaleźć coś nowego!"



 by Grzegorz Rutkowski
by Ilich Henriquez